Na zakończenie naszych wakacyjnych wycieczek po warszawskich muzeach wybraliśmy się do Ogrodu Zoologicznego Jest to ulubione miejsce spacerów naszych Dzieci. Ogród nie honoruje Karty Dużej Rodziny, a bilet rodzinny przysługuje jedynie posiadaczom Karty Młodego Warszawiaka. (Nie mamy, bo mamy kartę ZTM dla dzieci z rodzin wielodzietnych). Trudno się mówi. Jednak zaraz po przekroczeniu bramy czekała nas kolejna niespodzianka. Otóż, nie było już plakaty z kodem placówki. Pracownicy doszli do wniosku, że z dniem 1 września gra została zakończona i plakacik trafił do kosza. Na szczęście panowie z ochrony doskonale pamiętali nie tylko numer placówki, ale także odpowiedzi na pytania, którymi byli gotowi się podzielić.
Spacer upływał nam w sympatycznej atmosferze. Dzieciarnia zachwycona przestrzenią, zwierzakami. Pogoda nam dopisywała. Zwiedzających była średnia ilość.
Aby uniknąć przepłacenia za cokolwiek w ZOO, zaopatrzyliśmy się we własną wodę oraz prowiant. Dzięki czemu udało nam się zaoszczędzić jakieś 150 - 200zł. Nie skusiliśmy się na korzystanie z eleganckiej, nowej inwestycji ogrodu jaką była WCbudka (2 zł od osoby) - oszczędność 16 zł. Na terenie bowiem są dostępne także bezpłatne toalety. Dzięki takim oszczędnościom pozwoliliśmy sobie na szaleństwo deseru oraz wizytę w najstarszym budynku ZOO, w którym mieści się siedziba Fundacji Rozwoju Warszawskiego ZOO oraz sklepik. Specjalnie chodzimy tam, gdyż cały dochód ze sprzedaży pamiątek przeznaczony jest na potrzeby mieszkańców Ogrodu. Tym razem nie udało nam się zwiedzić całego ZOO. Deszcz co prawda krótkotrwały ale intensywny, zmusił nas do wcześniejszego powrotu, co spotkało się oczywiście z protestem Dzieciaków. Jaka szkoda, że ZOO jest takie drogie. Chętni odwiedzalibyśmy je częściej. |