Urodziłam się i wychowałam na warszawskim Mokotowie, tu także dorastałam. Całe moje życie toczyło się w pięknej zielonej dzielnicy naznaczonej miejscami walk powstańczych. Domy ze śladami po ostrzale, tablice pamiątkowe, Marsz Mokotowa wygrywany przez zegar na wieży Domku Gotyckiego przy Puławskiej. Przechodziłam obok tych milczących świadków walk powstańczych wiele razy. O niektórych miejscach opowiadali mi najbliżsi, inne pozostały anonimowe aż do dnia dzisiejszego. Dzisiaj bowiem, w ramach 'warszawiaka' odwiedziliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego. Stąd smutny wstęp, jakim został opatrzony niniejszy post. Jaki niemal stalli bywalcy Muzeum, szybko uporaliśmy się z zagadkami. Muszę przyznać, że niektóre rozwiązania były ukryte bardzo dobrze... Jeśli będziecie dysponowali czasem (a warto go sobie zarezerwować) koniecznie zobaczcie całą ekspozycję. Warto. |
Skoro jednak smaki Warszawy, więc szczególnie zastanawialiśmy się co powstańcy oraz ludność cywilna jedli podczas tych sześćdziesięciu trzech dni walk. Nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby o tym, że w Śródmieściu podstawą zaopatrzenia stał się jęczmień pochodzący z magazynów niemieckiego browaru 'Haberbusch i Schiel'. Z niełuskanego ziarna gotowano słynną 'pluj-zupę'. Pojawia się ona we wspomnieniach zdecydowanej większości jeśli nie wszystkich osób, które przeżyły okres powstania warszawskiego. Sytuacja jednak stawała się z dnia coraz gorsza. Jak wspominają powstańcy na Mokotowie było względnie dobrze, z powodu ogródków działkowych, gdzie można było znaleźć jarzyny. Ale w końcu i jarzyn zabrakło. Był za to sztuczny miód z magazynów niemieckich... Nieżyjącego już Jerzy Borowski ps. "Bomba" tak mówi o tamtym okresie: |
My w ogóle nie dostawaliśmy żadnego jedzenia, chodziliśmy głodni jak psy.
Na zakończenie wizyty w muzeum, zajrzeliśmy jeszcze do sklepiku. Polecam Wam książki m.in Joanny Papuzińskiej. Dzięki tym książkom łatwiej jest mówić dzieciom o realiach Powstania Warszawskiego. Nasza domowa biblioteczka wzbogaciła się dziś o książkę Moniki Kowaleczko-Szumowskiej pt. "Fajna ferajna", która jest zbiorem wzruszających wspomnień dzieci z Powstania Warszawskiego. Na podstawie tej książki powstał również film dokumentalny pod tym samym tytułem. Moją uwagę zaś przykuła inna pozycja. "Przewodnik po powstańczej Warszawie" Jerzego Majewskiego i Tomasza Urzykowskiego. Układ treści dzielnicami pozwala łatwo odnaleźć znane miejsca i poznać ich powstańczą historię. Dzięki tej książce znalazłam odpowiedź na pytanie, które nurtowało mnie w dzieciństwie. "Dlaczego jedna połowa domu jest odnowiona, a druga nie..." (patrz zdjęcie u góry strony) "Być może jedni właściciele mają pieniądze na remont, a ci drudzy nie..." Prawda jest taka, że nieodnowiona część jest 'pamiątką' po toczących się tu walkach. Innym budynkiem, który przetrwał Powstanie, ale uległ bezwzględnym szczękom kapitalizmu był budynek o wdzięcznej nazwie "Pudełko". Odbudowany po wojnie służył jako bursa i kaplica Liceum św. Augustyna. Dziś na miejscu zroszonym krwią powstańców panoszy się dumnie Rezydencja Mokotów. |